Ponad dwie trzecie powierzchni naszej planetyzajmuje ocean. Od czasów starożytnych ludzkość miała z nim złożone relacje. Chęć dominacji, poczucie zdobywcy, zbyt często przeradza się w konsekwencje nieprzewidzianych i smutnych.
Przykład agresywnej postawy wobecMorze Aralskie może służyć jako środowisko wodne. Katastrofa wydarzyła się w latach sześćdziesiątych, pół wieku temu zajęła czwarte miejsce wśród zamkniętych zbiorników wodnych po Wiktorii, Wielkich Jeziorach i Kaspijczyku, dwa porty pracowały nad jego brzegami, przemysłowe rybołówstwo zostało przeprowadzone, a turyści odpoczywali na plażach. Dzisiaj, niestety, ten dobrobyt przypomina tylko bezradnie leżące kily w piasku dziedzińca. Zwycięstwo takie wypełnienie relacji ze środowiskiem wodnym, aby nazwać język, jakoś się nie zmienia.
Ocean jest ciężki, okrutny. Katastrofy na morzu miały miejsce, odkąd zespoły pierwszych statków odważyły się na długą i niebezpieczną podróż. Nawet doświadczeni żeglarze wiedzą, że szczęście jest zmienne i dlatego często wierzą w znaki i są przesądni.
Przez liczbę ofiar katastrofy na morzu gorszetransport drogowy, kolejowy i lotniczy, ale z tego powodu są nie mniej straszne. Śmierć „Titanica” w 1912 roku (w 1503 roku ofiary), wkładka „Cesarzowa Ayrlend” w 1914 roku (1012 ofiar), przyjemność parowiec „Eastland” (ponad 1300 ofiar), „Randas” prom w 1947 (625 zmarłych), promy „Taiping” i „Jin Yuan” w 1949 roku (ponad 1500 poszedł do dołu) - to krótka lista tylko w pierwszej połowie XX wieku.
Później na morzu miały miejsce inne katastrofy, w tym śmierć atomowych okrętów podwodnych Tresher i Kursk. Stały się przyczyną setek ofiar śmiertelnych.
W ciągu ostatnich trzech dekadszesnaście dużych statków turystycznych. Ze względu na awarie techniczne, z powodu pomyłek, a czasem nawet zaniedbania ważnych zasad bezpieczeństwa, przepłynął prom "Estonia", "Costa Concordia".
Szczególnie szokujące są katastrofy na Morzu Czarnym,który uważany jest za płytkie i stosunkowo bezpieczne. Tajemnicza eksplozja w czasie pokoju na pancernik „Noworosyjsk” w 1955 roku, w którym zginęło 614 radzieckich marynarzy zderzył się z statku towarowego „Peter Vasev” statek „Admiral Nakhimov” (423 zgony) porównywalne do tych na śmierć pod hitlerowskiej bomby transportu „Lenin” lub storpedowanego radziecka łódź „Goya” niemiecki statek w 1945 r.
Doświadczeni żeglarze uważają najstraszliwszy ze wszystkichMożliwe przyczyny katastrofy na morzu, paradoksalnie brzmi jak ogień. Wydaje się, że ogień łatwo zgasić, gdy wokół jest tak dużo wody, ale tak nie jest. W 1967 r. Na pokładzie lotniskowca Jamesa Forrestala nastąpiło spontaniczne wystrzelenie pocisku powietrze-powietrze. Świeci samolot gotowy do misji bojowych, straż pożarna zaczęła gasić, ale samozapłonowi amunicja wcześniej niż było to przewidziane przepisami. Z przekłutych zbiorników płynęła spalana nafta, którą żeglarze próbowali wypuścić przez wodę morską. Ponieważ żeglarze wyszkoleni w straży pożarnej zginęli podczas wybuchu, ocaleni nie wiedzieli, że nie można tego zrobić. W rezultacie płonące paliwo przeniknęło do kabin załogi, gdzie spali członkowie zespołu.
Czy lista osób wziętych do morza będzie kontynuowana? Jak wielkie będą straty w XXI wieku? Chociaż nie wiemy. Wiadomo tylko, że ocean nie wybacza błędów i niedbalstwa.
</ p>